Jak poradzić sobie z rozstaniem? Warto przeżyć żałobę, pożegnać, to, co stare, odnaleźć nową lub nowego siebie po zmianie. Doświadczenie straty jest powszechne, “wszystko ma swój czas i przychodzi kres na kres”. Ale reakcje na stratę są tak różne i indywidualne, jak odrębni i różni jesteśmy my sami. Każdy przeżywa swoje osobiste, wyjątkowe straty w niepowtarzalny, wyjątkowy sposób. Nie ma prostej recepty na to, jak poradzić sobie z rozstaniem.
“Nie możemy głęboko pokochać czegokolwiek, nie narażając się przy tym na cierpienie związane z utratą obiektu naszej miłości. I nie możemy stać się w pełni niezależnymi, odpowiedzialnymi, myślącymi i związanymi z innymi ludźmi, nie tracąc czegoś, nie zostawiając czegoś za sobą i nie rezygnując świadomie z wielu rzeczy” (Judith Viorst, “To, co musimy utracić”).
Pragnienie bliskości, pragnienie odrębności
Naturalną potrzebą ludzką jest pragnienie bliskości, akceptacji, przynależności, bycia dla kogoś wyjątkowym. Zaspokajamy tę potrzebę nawiązując i podtrzymując różne relacje – rodzinne, przyjacielskie, koleżeńskie, czasami zupełnie przygodne, aż wreszcie – relacje miłosne, które mają kształt związku. “Doświadczenie jedności bowiem może stanowić wytchnienie od samotności, jaką niesie odrębność; może pomóc przekroczyć nasze wcześniejsze granice i wspierać nasz wzrost” (Judith Viorst, “To, co musimy utracić”). Wędrujemy więc przez życie…, żyjąc, rozwijając się i rozglądając jednocześnie za osobą, przy której znajdziemy wytchnienie od samotności. “Bycie oddzielonym “ja” to najwspanialsza, a równocześnie najbardziej samotna z samotnych możliwości. Miłość do siebie samego to uczucie przyjemne, lecz… niedające poczucia pełni. Osobne trwanie to rzecz rozkoszna, ale więź z kimś na zewnątrz naszego “ja” to coś z pewnością jeszcze przyjemniejszego. Codzienna egzystencja wymaga zarówno bliskości, jak i dystansu, pełni “ja” i pełni więzi z drugim. Pogodzenie tych dwóch, jedności i odrębności, dokonuje się przez zwykłą, stojącą twardo na ziemi, ludzką miłość” (Judith Viorst, “To, co musimy utracić”). Niekiedy okazuje się, że godzenie w związku rozmaitych kwestii jest na tyle trudne, że jeden z partnerów lub oboje decydują się na rozstanie.
A więc pobrali się – by jeszcze mocniej być razem – / I stwierdzili, że już nie są razem tak bardzo jak przedtem / Dzieliła ich poranna herbata, / Wieczorna gazeta, / Dzieci i rachunki. “Les Sylphides”
Radzenie sobie ze stratą – tworzenie nowego
Rozstanie generuje szereg zmian w naszym życiu, a nierzadko – szereg strat. Tracimy nie tylko bliską osobę, z którą byliśmy przez jakiś czas – przyjaciela, kochanka, towarzysza życia. Tracimy też status osoby w związku, często status żony lub męża. Stajemy się rozwódką lub rozwodnikiem. Tracimy niektóre inne relacje, być może kontakt z rodziną byłego partnera, “jego znajomych”. Niekiedy w jakimś stopniu tracimy możliwość (stałej) opieki nad dziećmi. Tracimy to, w jaki sposób dotychczas spędzaliśmy wolny czas. Nie pojedziemy już na wspólne wakacje, na wspólną wycieczkę rowerową, nie będziemy oglądać przytuleni filmów wieczorem. Musimy więc odnaleźć się w nowym miejscu. Jak sobie poradzić z rozstaniem? Szczęście w nieszczęściu, że w ciągu życia nieraz doświadczaliśmy strat. Może musiałeś pogodzić się z tym, że Twój awans nie doszedł do skutku, zostałeś zwolniony z pracy, straciłeś przyjaciela, zdrowie, pieniądze, poczucie bezpieczeństwa, poczucie własnej wartości. Judith Viorst w swojej książce, nieraz tutaj wspominanej, “To, co musimy utracić”, opowiada o tym, że straty doświadczamy już w momencie narodzin, gdy opuszczamy ciało matki, przestając być jej częścią. Gdy nieodwołalnie musimy pożegnać się z dzieciństwem. Gdy uświadamiamy sobie, że nasze możliwości są ograniczone. Gdy musimy zrezygnować z marzeń o idealnych związkach. Potrafimy to przetrwać i zbudować trochę innych siebie. Mamy w sobie liczne zasoby, żeby to przeżyć i stworzyć nową jakość. “Jako zdrowe, dorosłe osoby potrafimy bowiem opuścić drugiego i samemu zostać opuszczonym. Przeżyjemy ten stan bezpiecznie o własnych siłach. Jesteśmy też zdolni oddać się drugiemu i nawiązać głęboką więź z drugim człowiekiem. Zdolni, by się złączyć i oddzielić, być z kimś blisko, a równocześnie pozostawać samemu, łączyć się z różną intensywnością, inicjując więzi oparte na miłości, odzwierciedlające różnoraką satysfakcję czerpaną z wzajemnej zależności, nakierowanie na siebie, płodności”.
Jak poradzić sobie z rozstaniem – daj sobie czas na żałobę
Po rozstaniu z osobą, która przez jakiś czas była ważna w naszym życiu, doświadczamy stanu, który możemy określić żałobą. W 1969 roku lekarka Elisabeth Kübler-Ross opublikowała swoją książkę „Rozmowy o śmierci i umieraniu”. Przedstawiony model przeżywania żałoby zakładał istnienie pięciu etapów żałoby, którymi są:
- Zaprzeczenie. To pierwsza reakcja na wieść o bolesnym wydarzeniu, moment konfrontacji z jakąś wiadomością. Jest to reakcja normalna, polegająca na racjonalizacji przytłaczających trudnych emocji. To sposób radzenia sobie, który jest buforem dla nagłego szoku, tymczasowa reakcja, która pozwala przejść przez pierwszą fazę bólu. Pojawiają się wtedy myśli: ”to niemożliwe!”, „to nie dzieje się naprawdę!” „to zaraz minie”, „to chyba sen” itp. W tej fazie doświadcza się: silnego niepokoju, napięcia, pobudzenia, szoku. Uruchamiają się mechanizmy obronne typu: wyparcie, racjonalizacja, zaprzeczanie, życzeniowe myślenie.
- Gniew/złość. Pojawia się, kiedy zaprzeczanie przestaje skutkować i ból znowu się pojawia. Etap ten oddala osobę przeżywającą stratę od odczuwania bólu. Złość może być skierowana na osobę, która odeszła, na świat, na wszystkich mężczyzn, na siebie. Potem pojawia się poczucie winy z powodu tego gniewu, co sprawia, że on jeszcze się nasila. Mogą pojawiać się myśli: „świat jest okropny, niesprawiedliwy, podły”, „dlaczego tak się dzieje?”, ”gdzie był Bóg?”, „jak mogłeś mi to zrobić?” W stosunku do siebie na tym etapie może pojawić się: oskarżanie się o naiwność, złe wybory, samooszukiwanie się. U niektórych może pojawić się też poczucie krzywdy.
- Targowanie się. Targując się po stracie, ludzie próbują poradzić sobie z bezradnością i bezbronnością wobec bolesnej rzeczywistości, chcą odzyskać kontrolę (np.: “zacznę dbać o siebie, to on wróci”, “będę udawała, że mi nie zależy, a zacznie za mną tęsknić”). Na tym etapie pojawia się też negocjowanie ze sobą („a może da się to cofnąć”,” gdybym postąpiła inaczej, to by się nie wydarzyło”) lub z ludźmi, którzy mogą wspierać w zaprzeczaniu, magicznym myśleniu („może jest jakiś sposób, by cofnąć te zmiany, może inni się mylą”). Osoby pytają siebie i innych, kto jest odpowiedzialny, czy można było zrobić coś więcej, lepiej, inaczej, przeżywają bardzo ambiwalentne uczucia zwątpienia, nadziei i bezsilności.
- Depresja. Z poczuciem straty wiążą się dwa rodzaje depresji: smutek, który jest wyrażany w relacjach z innymi i depresja bardziej wewnętrzna, która jest przygotowaniem do oddzielenia się i oddalenia się od obiektu straty. Aby ta faza zamknęła się, trzeba dopuścić do siebie trudne uczucia i nie szukać „znieczulania“, które tylko je przytłumią. Nie warto sięgać codziennie po lampkę wina, zakładać profilu na portalu randkowym i nawiązywać coraz to nowych znajomości. Na tym etapie dobrze jest dbać o odpowiednią przestrzeń i warunki, by móc się zmierzyć z tym, co przeżywamy, szukać wsparcia u przyjaciół lub/i pomocy psychologicznej.
- Akceptacja. Fazę tą charakteryzuje wycofanie z trudnych przeżyć, ale także z nurtu życia. Dzieje się to samoistnie, bo bolesne emocje zostały już uwolnione. Pojawia się spokój, często brak działania, bo potrzebny jest odpoczynek i regeneracja. Uczucie smutku jest zdecydowanie mniej intensywne. Osoby zaczynają myśleć o przyszłości, robią plany, chcą aktywnie działać, czasem zmieniają i przewartościowują swoje cele życiowe. Zaczyna się adaptacja i reorganizacja, w której następuje godzenie się ze zmianą lub stratą.
Każdy z tych etapów sprzyja radzeniu sobie z rozstaniem. To proces, podczas którego, na ile to możliwe, dobrze jest oglądać, co się z nami dzieje i po co to jest, np. po co wchodzimy w kolejne relacje intymne. Być może po to, by szybko zapełnić pustkę? By nie musieć doświadczać trudnych emocji, a zamiast tego przeżywać ekscytację związaną z nowymi relacjami? Kontakt ze swoimi emocjami, interpretowanie pojawiających się zachowań pomoże nam rozumieć siebie i wybierać dobre dla nas sposoby radzenia sobie z rozstaniem.
Akceptacja i wyrażanie emocji “goi rany”
Funkcjonujący pogląd, że “czas goi rany” jest błędny. To nie mijający czas działa uzdrawiająco, ale możliwość wyrażenia swojego smutku oraz wsparcie, które dostaje się od innych, czyli ważne jest, jak ten czas wykorzystujemy. Zaakceptowanie smutku przynosi więcej ulgi, niż negowanie go, milczenie, zamykanie go w sobie. Jeśli emocje nie mogą być wyrażone bezpośrednio, znajdują często inne szkodliwe drogi ujścia. “Jako zdrowi, dorośli ludzie umiemy dążyć do własnych przyjemności i cieszyć się nimi, ale potrafimy także spojrzeć na cierpienie i ból – i przeżyć je. Nasze konstruktywne mechanizmy adaptacyjne i elastyczne mechanizmy obronne pozwalają osiągać ważne cele. Nauczyliśmy się otrzymywać to, czego chcemy, i wyrzekliśmy się rzeczy niemożliwych i zakazanych, chociaż nadal w fantazjach dajemy posłuch ich żądaniom”.
Masz trudności i potrzebujesz wsparcia?
Jak sobie poradzić z rozstaniem? – obejrzyj, na co masz teraz szansę
Twój związek rozpadł się z określonych powodów. To dobra okazja, żeby poprzyglądać się różnym kwestiom:
- co sprawiło, że zdecydowałaś / zdecydowałeś się na ten związek?
- co doprowadziło do rozpadu związku?
- jakie Twoje potrzeby mogły być w nim zaspokajane, a czego Ci brakowało?
- jakie Twoje części uaktywniały się w tej relacji? (Dziecko? Opiekun? Ofiara?) Po co? O co dbałeś w ten sposób?
- czego najbardziej Ci teraz brakuje? Kto za tym tęskni? Twoje Wewnętrzne Dziecko? Dojrzała Kobieta, Dojrzały Mężczyzna w Tobie?
- jaka część Ciebie czuje teraz ulgę i szczęście? Co powoduje te uczucia?
- na co masz teraz szansę?
Odpowiedzi na te i inne pytania pomogą Ci w stopniowym przeżywaniu straty, lepszym poznaniu siebie i określeniu, co teraz jest dla Ciebie ważne. “Doświadczenie straty to cena, jaką płacimy za możliwość egzystencji, także źródło naszego wzrostu i korzyści dla nas”.
“Jako zdrowi, dorośli ludzie wiemy bowiem, że świat rzeczywisty nie może nam zapewnić absolutnego bezpieczeństwa i bezwarunkowej miłości.
Jako zdrowi, dorośli ludzie rozumiemy, że rzeczywistość nie może zapewnić nam specjalnego traktowania i możliwości absolutnego panowania nad wszystkim.
Jako zdrowi, dorośli ludzie pojmujemy, że rzeczywistość nie może zrekompensować nam naszych przeszłych rozczarowań, cierpień i strat.
Jako zdrowi, dorośli ludzie, będąc przyjaciółmi, małżonkami, rodzicami, członkami rodziny, zaczynamy rozumieć ograniczony charakter każdej ludzkiej więzi”.